sobota, 12 sierpnia 2017

Na Zachód (Międzylesie - Świnoujście)



Przyszedł czas na trzeci etap (albo "sezon") mojego Tour de Pologne. W tym roku przejechałem "ścianę zachodnią (i południowo-zachodnią)" Polski. Niestety, ze względu na inne zajęcia moich towarzyszy poprzednich wypraw, tę odbyłem samotnie :( . Zaplanowałem start w Międzylesiu, żeby tą płaską część Polski urozmaicić o 2 etapy górskie (w przyszłym roku będzie mniej do przejechania). Z planowania na mapach wyszło mi ok. 770 km a ,w realu przejechałem ok. 900 km. Tak to zawsze bywa.

Dzień 1
Pociągiem z Łodzi-Widzewa z przesiadką we Wrocławiu, dotarłem ok. 17 do Międzylesia. Zakwaterowałem się w Kosaczówce (miejsce OK, polecam). A że miałem trochę czasu, wybrałem się na krótki objazd po okolicznych wioskach. Oto trasa:


Całość liczyła ok. 20 km. Dobry asfalt, szczególnie do Kamieńczyka, parę ostrzejszych podjazdów i zjazdów było dobrą przygrywką do następnego dnia.
droga do Kamieńczyka

wiadukt przy drodze do Kamieńczyka

Dzień 2

Międzylesie - Mieroszów  102 km

https://ridewithgps.com/trips/16433635

Dzień rozpoczął się deszczowo. Wyruszyłem ok. 9 rano (miało być wcześniej, ale czekałem na przerwę w opadach). Cały dzień popadywało, więc na przemian mokłem i schłem.
Na początek mozolny podjazd do wsi Gniewoszów.
mokro pod górę

widok z trasy

trochę przeschło

widok z samego wzniesienia
W okolicach Poniatowa odbiłem na zachód i wzdłuż granicy i rzeki Orlica kierowałem się na północ. Po drodze fajna wiata dla rowerzystów (można powiedzieć, 4 gwiazdkowa).


Dalej zjazd do Dusznik wzdłuż Bystrzycy Dusznickiej - 5 km ostro w dół po nowiutkim asfalcie.
to lubię :)

Wjechałem do znanego uzdrowiska - Duszniki Zdrój.
fontanna z muzyką Chopina



rynek w mieście
Po wymuszonym przez deszcz obiedzie, wspinaczka w stronę Karłowa. Tu osiągam najwyższą dziś wysokość - 798 mnpm.
wjeżdżam do PN Gór Stołowych
W Karłowie minąłem Szczeliniec
Szczeliniec
  i dalej przepiękną drogą 100 zakrętów zjeżdżam do Radkowa. 10 km ciągłego zjazdu serpentynami.
droga 100 zakrętów
ratusz w Radkowie
Po dojechaniu do Tłumaczowa skróciłem sobie drogę przez Czechy.
pierwsza granica 

Ok. 20 km przez Braumov. Wypogadza się, przejazd przez Czechy był bardzo przyjemny.
klasztor benedyktyński

wąskie uliczki starówki

wjazd do Polski
 Ok .18 przyjechałem do Mieroszowa i zakwaterowałem się w hotelu sportowym, z braku miejsc w pokojach,  w harcówce (świetna miejscówka, tylko 20 zł).
rynek w Mieroszowie

Dzień 3

Mieroszów - Kamień  95 km

https://ridewithgps.com/trips/16443254

Cały przejazd zaplanowany po Polsce. Pogoda ładna. Wyruszyłem ok. 9. Pierwsze 10 km po górkę. Im bliżej Chełmska Śląskiego, tym stromiej.
widok z drogi

Potem już zjazd do "najpiękniejszej wsi w Polsce", jak głosiło hasło na rynku. Powiem szczerze, że coś w tym jest. Pierwszy raz usłyszałem o tej wsi, ale po jej zobaczeniu byłem mile zaskoczony. Najpierw przy wjeździe przywitał mnie szereg drewnianych domów.
domy tkaczy
Są to domy tkaczy zbudowane pod koniec XVII w. Dalej bardzo ładny rynek  i zabudowania farne: kościół i zabytkowa plebania.
plebania

wnętrze kościoła

zabudowa fary

ruiny przy rynku

rynek z pięknymi kamienicami
Opuściłem piękne Chełmsko i skierowałem się w stronę Lubawki i dalej na zachód. Za miasteczkiem zaczyna się największy podjazd na wycieczce, Podjeżdżam na Przełęcz Kowarską. W maksymalnym punkcie przed nią wysokość osiąga 800 m n.p.m. Z przełęczy zjeżdżam boczną drogą wzdłuż Jedlicy (nowy asfalt) do Kowar.
Byłem tam ponad 30 lat temu. Bardzo się zmieniło. Na deptaku zjadam jagodziankę gigant, popijając kawą. Odpoczywam trochę i ruszam dalej.
deptak

Jedlica
Drogą 366, obok zbiornika Sosnówka,
Śnieżka
  z widokiem na Karkonosze jadę do Piechowic
zbiornik Sosnówka
Nie chcąc jechać ruchliwą 3 przez Szklarską i dalej 358 przez Świeradów, wybrałem opcję na północ przez ciche wioski: Kopaniec, Chromiec, Kwieciszowice i Gierczyn
spokojna droga wśród pól

pięknie ukwiecony dom po drodze
Docieram przed 17 do Kamienia i kwateruję się w PTSM Kamień . Polecam to miejsce - czysto, niedrogo.
PTSM Kamień

Dzień 4

Kamień - Dłużyca Dolna  125 km
https://ridewithgps.com/trips/16481770

Zaczyna się upał. Postanowiłem znowu jechać przez Czechy, aby dotrzeć do "worka turoszowskiego".
Dość słabym asfaltem dojeżdżam do granicy, potem sytuacja zdecydowanie się poprawia. Przejeżdżam najpierw przez Nove Mesto pod Smrkem.
rynek

trochę wiedzy
Następnym miastem jest Frydland, gdzie warto obejrzeć starówkę i zamek
ratusz

kamienice na rynku

zamek

Potem trochę się pogubiłem i nadrobiłem z 7 km. Na szczęście w porę się zorientowałem i kieruję się w stronę Bogatyni. Niestety, główna droga w remoncie, więc musiałem nieco objeżdżać. Ale dzięki temu zobaczyłem ciekawą turystyczną wioskę Hermanice
remiza
i przez przejście graniczne dla pieszych wjeżdżam do Polski we wsi Markocice
Markocice z wyremontowaną drogą.
Chciałem jechać do centrum Bogatyni, ale miejscowa mieszkanka odradziła mi, mówiąc, że nie ma tam nic ciekawego, więc skierowałem się od razu na zachód. Pojechałem do Opolna Zdroju. Myślałem, że to jakieś uzdrowisko i zjem coś konkretnego, ale okazało się , że jest tam jeden sklep na krzyż z miejscową "elitą". Opolno uzdrowiskiem przestało być po wojnie, kiedy to bardzo podupadło, a dobiła je  kopalnia odkrywkowa. Lej depresyjny, który utworzył się w jej wyniku, osuszył okalający teren z wód zdrojowych. Dziś to tylko smutna wioska ze Zdrojem w nazwie. Na przystanku przed kościołem wciągnąłem kanapkę i skierowałem się do Żytawy (Zittau). Po drodze mijałem odkrywkę węgla brunatnego.
odkrywka turoszowska
Wjechałem przez Siemianówkę do bardzo ładnego Zittau.



ciekawe murale z rzeźbami na nowym osiedlu
Znalazłem szlak rowerowy Nysa-Odra, którym jechał będę przez następne dni i skierowałem się na północ wzdłuż rzeki. Szlak jest dobrze oznaczony (choć udało mi się go kilka razy zgubić), prawie cały wyasfaltowany. Jedzie się na nim komfortowo. W okolicach większych miast jest dość intensywnie uczęszczany.
most na Nysie

piękny Klasztor St. Marienhal
Zgorzelec

katedra w Gorlitz
W Zgorzelcu bardzo ładnie odremontowane nabrzeże z licznymi restauracjami. Tu obiad, zakupy w Biedronce i dalej, tym razem po polskiej stronie do Pieńska i Dłużycy na nocleg.


Dzień 5

Dłużyca Dolna - Czerniewice  145 km
https://ridewithgps.com/trips/16530277




Na początku wracam do Pieńska. Spora gminna wioska.
odrestaurowana stacja uzdatniania wody

główna ulica Pieńska
tu znajduje się kładka przez Nysę. "Żegnam się" z Polską

kładka w Pieńsku
Kontynuuję podróż szlakiem NO.
Jadę przez miasto Rothenburg.

Rothenburg
typowy obrazek ze szlaku przy Nysie
Po drodze wjeżdżam do Przewozu na przegryzkę i zaliczyć kolejną gminę ;) . Przed sklepem ucinam sobie pogawędkę z miejscowym miłośnikiem futbolu. Gdy dowiedział się, że jestem z Łodzi zaczął opowiadać historię Widzewa (trzeba przyznać, że miał wiedzę), razem wymieniamy skład, który w 1983 wyeliminował Liverpool. Następnie kieruję się do Bad Muskau, żeby objechać główną atrakcję dnia - Park Mużakowski z listy dziedzictwa UNESCO.
Po niemieckiej stronie znajduje się 1/3 parku. Jest on znacznie lepiej zagospodarowany, znajduję się tu liczne zabytkowe budynki. Urokliwy jest zamek otoczony fosą. Na polską stronę można przejechać mostkami na Nysie. Ta część jest znacznie większa i bardziej naturalna. Całość godna obejrzenia.

pałac od strony wschodniej


zabytkowa powozownia

pałac od strony zachodniej


most na Nysie
Sama Łęknica robi nieciekawe wrażenie. Zaraz za granicą rozciągają się blaszane stragany, są ich dziesiątki z wszelkim badziewiem, mogącym zainteresować Niemców.
bazar w Łęknicy

Po obiedzie przejeżdżam na niemiecką stronę i kieruję się na północ. Dolina na tym odcinku jest bardzo ładna. Można obserwować ciekawe ptaki (nad Odrą będzie ich znacznie więcej).
para bielików (chyba)

wzdłuż granicy


filary zburzonego mostu w mieście Forst
asfaltem przez las
Do Polski wjeżdżam w Gubinku, jeszcze kilka km do Czerniewic na nocleg (wybierałem go w ostatniej chwili, bo w Gubinie nic nie znalazłem i trochę odbijam ze szlaku), którego nie polecam.

Dzień 6

Czerniewice - Mieszkowice  150 km

https://ridewithgps.com/trips/16543022
 
Dzień zaczął się deszczowo. Po upalnych dniach przyniósł trochę ochłody, Pierwszy postój w Gubinie. Szybkie zakupy i jadę do Guben. Po drodze zbierają się konkretne chmury
chmury mammatus
Dojeżdżam do Neuzelle, gdzie oglądam Klasztor Stift.


dziedziniec klasztoru

browar po lewej
Postanowiłem jechać dalej mimo, że zbierało się na burzę. Pomyślałem, że przejdzie bokiem. Kosztowało mnie to przemoknięcie. Na szczęście było ciepło i szybko wyschnąłem.
Wcześniej dojechałem do miejsca, gdzie Nysa wpada do Odry.




widać że pada
 Po drodze mijam ruiny fabryki. Podejrzewam, że jeszcze z II wojny, bo na murach i kominie widać ślady po pociskach.
ruiny fabryki
Po drodze jeszcze ładne miasteczko

i dojeżdżam do Frankfurtu nad Odrą. Trochę się po nim pokręciłem, że zobaczyć starówkę i ciekawe obiekty.
kościól św.Marii

jego wnętrze


ratusz
Po drugiej stronie Słubice.
Słubice
Dalej szlak prowadzi głównie wałem przeciwpowodziowym. Jest to fajne, bo doskonale można obserwować wspaniałą przyrodę
.
ols

żywe kosiarki
Docieram w końcu do Kostrzyna nad Odrą. Od niemieckiej strony to niezła twierdza.
twierdza Kostrzyn
W mieście panuje już niezły ruch przed zbliżającym się festiwalem Woodstock. Duże grupy młodzieży przechadzają się po drogach, policja organizuje objazdy, kosze w Lidlu uginają się od sześciopaków.  Dlatego nie mogłem znaleźć żadnego noclegu i wylądowałem dalej o 30 km. Na szczęście we właściwą stronę.  Jadę drogą wojewódzką nr 31. Mimo rangi drogi, ruch jest mały. Docieram wykończony do Mieszkowa. Zatrzymuję się w lodziarni "U Lucynki" - lepszych lodów dawno nie jadłem. Udaję się na zasłużony odpoczynek do Centrum Konferencyjnego MRÓZ - polecam.

Dzień 7

Mieszkowice - Gryfino  108 km

część 1 mapy
część 2 mapy
Mapa w dwóch częściach, bo musiałem wyłączyć telefon, żeby go zresetować.
Wyjazd dopiero o 9, bo potrzebowałem dłuższego odpoczynku po wczorajszym, wyczerpującym dniu. Kieruję się na zachód przez piękne lasy Cedyńskiego Parku Krajobrazowego. Ruch minimalny, pogoda piękna. Jazda w takich okolicznościach to czysta przyjemność. Przejeżdżam przez niewielkie wioski Gozdowice, Siekierki.

Napotykam coraz częściej pamiątki z II wojny światowej. W tym rejonie odbyło się forsowanie Odry przez 1 Armię Wojska Polskiego w kwietniu 1945 w ramach Operacji Berlińskiej.
pomnik sapera w Gozdowicach

cmentarz wojenny w Siekierkach

ciężki czołg IS-2
Odwiedzenie cmentarza zrobiło na mnie duże wrażenie. Setki imiennych i bezimiennych grobów, młodych żołnierzy, którzy stracili życie w tej operacji, pozostawia przygnębiające uczucie. Przed cmentarzem znajduje się czołg. Nie jest to T-34 jakich w Polsce dużo, a ciężki czołg IS-2.
Kieruję się w stronę Osinowa Dolnego, w pobliżu którego znajduje się najdalej na zachód wysunięty punkt Polski. W ubiegłym roku postawiono tam kamień oznaczający to miejsce. Wystarczy zjechać kilkadziesiąt metrów z drogi.
najdalej na zachód wysunięty punkt Polski
Nieopodal przejście graniczne, przekraczam i wjeżdżam na szlak rowerowy. Przez większość dzisiejszej trasy przebiega on przez niemiecki park narodowy Nationalpark Unteres Odertal. Trasa wybitnie przyrodnicza, z rozległymi panoramami dolnego odcinka Odry. Znów można obserwować liczne ptaki (gęsi zbożowe, żurawie, rybitwy, mewy, liczne bociany i wiele ptaków drapieżnych).


odpoczynek pod wierzbami


Po drodze mijam ładne miasto Schwedt




ciekawy mural między budynkami dający złudzenie ulicy
We wsi Mescherin przejazd przez Odrę i pożegnanie z Niemcami.
most do Gryfina

Dalszą drogę przejadę w Polsce. Metę wyznaczyłem w Gryfinie, gdzie nocuję w OSiR Gryfino (drogo, jak na warunki).
rynek w Gryfinie

Dzień 8

Gryfino - Świnoujście  147 km

https://ridewithgps.com/trips/16593969
Poranek zaczyna się dużym zachmurzeniem i deszczem (na szczęście niezbyt intensywnym). Do Szczecina kieruję się ruchliwą drogą 35 (nie ma sensownej alternatywy, a zależy mi na czasie, bo spieszę się na pociąg). Chciałem ostatni odcinek przejechać przez Polskę. Na skrzyżowaniu w Zdrojach staję obok samochodu, gdzie ucinam sobie pogawędkę ze starszym panem, jego pasażerem. Po wysłuchaniu skąd jadę i dokąd, nie mógł się nadziwić , pogratulował wytrwałości i życzył bezpiecznej drogi. Dalej kieruję się w stronę Goleniowa. Przejeżdżam przez Puszczę Goleniowską,
ols w puszczy goleniowskiej
a także przez Goleniowski Park Przemysłowy. Robi ciekawe wrażenie. Wiele tu zakładów m.in. produkujący wiatraki energetyczne. Odmiana po wielkiej dawce przyrody.
Goleniowski Park Przemysłowy

Po drodze mijam okoliczne wioski. W jednej, przed sklepem taki relikt socjalizmu. Spotykam wielu sakwiarzy, którzy ciągną w przeciwną stronę.
Syrena stylizowana na milicyjną
Docieram do Stepnicy, turystycznego, portowego miasteczka nad Zalewem.
tawerna w Stepnicy
port

Zalew Szczeciński
Następny przystanek robię w Recławiu, gdzie znajduje się Centrum Słowian i Wikingów. Robi to niesamowite wrażenie. Setki osób różnych narodowości (widziałem Czechów, Niemców, Francuzów, Rosjan) ubranych w średniowieczne stroje, koczuje w namiotach przy ognisku. Niektórzy wytwarzają wyroby ze skóry, kości, czy metalu w tradycyjny sposób.
obozowisko
wejście do grodu
Szybki przeskok przez Dziwną
most na  Dziwnej

i jestem w Wolinie na Wolinie.


Z Wolina kieruję się na Warnowo. Tu zamykam pętlę z tamtego roku, ale mój cel to Świnoujście, żeby nie zostawiać nieprzejechanego kawałka. Wjeżdżam w Woliński PN


i lasem kieruję się do Międzyzdrojów. Tu kręcę się przez chwilę (mnóstwo ludzi) i szlakiem R10 (którym w dużej części jechaliśmy w ubiegłym roku) jadę do Świnoujścia. Zauważam, że szlak jest znacznie lepiej oznakowany niż rok temu.
R10 do Świnoujścia
W Świnoujściu, po drodze odwiedzam latarnię.
latarnia w Świnoujściu
Mijam naszą chlubę narodową - Gazoport Świnoujście
elementy infrastruktury gazoportu

i kieruję się na prom na drugą stronę miasta.
na promie
Dalej ładną promenadą do granicy, czyli punktu docelowego mojej wyprawy.
mission complete
Jeszcze tylko opłukałem się w morzu z trudów długiego rowerowego dnia, parę fotek

niemiecka plaża
wreszcie morze
i powrót na drugą stronę Świny. Pociąg, 10 godzin podróży i koniec.


Podsumowanie

Jak pisałem na początku, przejechałem niemal 900 km w 7 dni. Rower spisał się na medal - żadnej gumy i najmniejszej awarii. Ja się nabawiłem lekkiej kontuzji dłoni - mrowienie w palcach czuję do dziś (10 dni po wyprawie). Nogi i kręgosłup wytrzymały znakomicie. Samotna podróż mi trochę doskwierała ale nie był to jakiś koszmar.
Większość trasy przebyłem szlakiem Odra-Nysa, choć nie trzymałem się go kurczowo. Jest bardzo dobrze oznaczony i łatwy do przyjechania, także z dziećmi. Przekraczając często granicę polsko-niemiecką mogłem porównać oba kraje. Wnioski nie są dla nas optymistyczne (dalej się nie będę rozpisywał). W Niemczech jest jeszcze wiele podobnych szlaków rowerowych, wzdłuż wielu rzek a także m.in. wzdłuż dawnej granicy między NRD i RFN. Może się kiedyś wybiorę.
Zaliczyłem trzeci etap "projektu" wokół Polski. W następnym roku - Polska Południowa. Liczę na moją starą ekipę.
Dzięki za obejrzenie i przeczytanie. Pozdrawiam.

1 komentarz: